Effector Kielce przegrywa ze Skrą na inaugurację PLUS ligi
Effector Kielce przegrywa pierwsze spotkanie w sezonie 2015/2016 z PGE Skrą Bełchatów 1:3. Kielczanie zaprezentowali się całkiem nieźle, jednak w decydujących momentach nie byli w stanie powstrzymać świetnie grających gwiazd zespołu z Bełchatowa.
Effector Kielce swój inauguracyjny mecz zaczął w składzie: Kędzierski, Buchowski, Bieniek, Jungiewicz, Wierzbowski, Takvam, Sobczak. Pierwszego seta kielczanie zaczęli bez jakiegokolwiek respektu dla ośmiokrotnego mistrza Polski. Grali skutecznie w ataku, dzięki czemu na pierwszej przerwie technicznej schodzili przy wyniku 8:6. Niestety od tego momentu zespół z Kielc zaczął popełniać błędy. Za często oddawał punkty po zepsutych zagrywkach, a do tego bełchatowianom trochę sprzyjało szczęście. Na drugiej przerwie technicznej zawodnicy Falaski mieli już 4 punkty przewagi (12:16). Potem jednak kielczanie wzięli się za odrabianie strat. Przy stanie 16:19 zaatakował Jungiewicz, potem gracze Skry popełnili błąd techniczny i zaatakowali w aut. Kiedy Effector złapał kontakt z przyjezdnymi po fantastycznym asie serwisowym Michała Kędzierskiego (18:19), trzeci zespół ubiegłorocznych rozgrywek od razu odskoczył. Nie pomogły trzy obronione piłki setowe. Przy stanie 21:25 serwis zepsuł Mateusz Bieniek.
W drugiej partii z kieleckiej drużyny zupełnie zeszło powietrze. Od samego początku bełchatowianie wyszli na prowadzenie i sukcesywnie powiększali przewagę. Ne pierwszej przerwie technicznej było 5:8, na drugiej 10:16. Zarówno w obronie jak i ataku podopieczni Daszkiewicza zdecydowanie odstawali od przyjezdnych. Przy stanie 10:15 swój debiut w Skrze zaliczył Marcin Janusz, który w zeszłym sezonie bronił barw Effectora Kielce. Kielczanie seta przegrali do 16.
W trzecim secie Effector znów odzyskał siły. Od początku nie dali odskoczyć Skrze i grali punkt za punkt. Przy stanie 7:6 dla gości świetną kiwką popisał się Michał Kędzierski, potem asa serwisowego zagrał Andreas Takvam, a w kolejnej akcji zablokowany został Mariusz Wlazły. Zresztą środkowy Effectora z każdą kolejną minutą potwierdzał, że dobrze przepracował okres przygotowawczy. W całym secie zdobył 7 punktów, najwięcej z całej drużyny. Równie dobrze grał Adrian Buchowski, który zarówno w ataku jak i w obronie prezentował się kapitalnie. Po drugiej przerwie technicznej było jednak 16:15 dla gospodarzy, ale najpierw punkt zdobył Bieniek, potem dwie świetne zagrywki posłał Takvam. Kielczanie odskoczyli i nie dali się już dogonić. Po ataku Jungiewicza było 24:20, pierwszego setballa goście odrobili, ale przy kolejnym Lisiniac zagrał w aut.
Czwarta partia zaczęła się podobnie do poprzedniej. Effector do pewnego momentu trzymał kontakt z drużyną z Bełchatowa. Na pierwsze trzypunktowe prowadzenie Skra wyszła przy stanie 9:12. Daszkiewicz wziął czas, ale to nic nie dało. Andrzej Wrona nie schodził z linii serwisu, a Nicolas Uriarte wraz z Mariuszem Wlazłym byli nie do zatrzymania w ataku. Kielczanie nie mogli znaleźć sposobu na świetnie radzących sobie gości. Po autowym ataku Jungiewicza było 13:20. Pod koniec Effector jeszcze próbował, ale po zepsutym serwisie Takvama było już 17:24. Pierwszą piłkę meczową Effector wybronił, drugiej już nie dał rady.
Effector Kielce – PGE Skra Bełchatów 1:3 (22:25, 16:25, 25:22, 18:25)
Effector: Jungiewicz 13, Wierzbowski 10, Kędzierski 5, Takvam 10, Buchowski 8, Bieniek 9, Sobczak (L) oraz Vitiuk, Maćkowiak
PGE Skra: Lisinac 9, Wlazły 17, Kłos, Conte 9, Uriarte 2, Marechal 11, Wrona 8, Milczarek (L) oraz Marcyniak, Janusz, Gromadowski 6.
MVP: Mariusz Wlazły
Źródło: www.effectorkielce.com.pl