Effector Kielce pozostaje bez zwycięstwa w PLUS lidze
Do tej pory „czerwoną latarnią” rozgrywek PlusLigi niezmiennie pozostaje Effector Kielce, który w 5. kolejce siatkarskiej ekstraklasy mężczyzn na wyjeździe przegrał z Cuprum Lubin. Mimo tego, że podopieczni Dariusza Daszkiewcza walczyli, to sił starczyło im jedynie na trzy partie, z których najbardziej wyrównaną była inaugurująca odsłona piątkowego spotkania. – Najbardziej szkoda pierwszego seta, gdzie prowadziliśmy 24:22 i mając trzy piłki w górze, nie zdołaliśmy go wygrać – powiedział po meczu szkoleniowiec zespołu.
W tym sezonie gra Effectora Kielce w dużej mierze opiera się na dwóch zawodnikach. Pierwszym z nich jest rzecz jasna Mateusz Bieniek, będący objawieniem minionego sezonu reprezentacyjnego i Sławomir Jungiewicz, czyli jeden z największych buntowników polskich boisk. To właśnie dzięki tym zawodnikom można powiedzieć, że zespół z Kielc stara się dogonić rywali, wciąż szukając argumentów do zwycięstwa. Podobnie było w meczu z Cuprum Lubin, w którym goście przegrali 0:3. – Najbardziej szkoda pierwszego seta, gdzie prowadziliśmy 24:22 i mając trzy piłki w górze, nie zdołaliśmy go wygrać. Walczyliśmy w każdej partii. W drugim i trzecim rozdaniu również mieliśmy szanse na zwycięstwo. Zbyt dużo punktów traciliśmy na pewnych ustawieniach. Tak stało się między innymi w drugiej partii – powiedział po spotkaniu trener przyjezdnych, Dariusz Daszkiewicz, dodając, że i w innych odsłonach niż inaugurująca (zakończona 31:29 dla lubinian) jego podopieczni mieli swoje szanse. – Przegrywaliśmy 7:8 (w drugim akcie – przyp. red.), a po chwili było już 7:14. Próbowaliśmy odrobić stratę, ale udało nam się ją zniwelować tylko do 3 punktów. W trzecim secie przez dłuższy czas prowadziliśmy. Niestety zabrakło nam konsekwencji w tych trudniejszych momentach dla przeciwnika, aby powiększyć swoją zdobycz punktową – zaznaczył szkoleniowiec. Co jeszcze wpłynęło na 3:0 dla Cuprum? – Popełniliśmy błędy na zagrywce i gospodarze zdołali wyrównać. Nie mogę odmówić zawodnikom zaangażowania w tym spotkaniu, ponieważ robili wszystko, co mogli, aby wygrać. Niestety zabrakło nam umiejętności – zakończył Daszkiewicz.
Wydaje się jednak, że argument ten za niedługo przestanie wystarczać, bowiem od wszystkich plusligowych zespołów przede wszystkim oczekuje się wyników. Wydaje się, że kiedy nie pomaga duet Bieniek-Jungiewicz (pierwszy 11 oczek w meczu, drugi 15), należy się zastanowić, czym można jeszcze zaskoczyć rywali, by utrudnić im wypracowanie 52-procentowej skuteczności na siatce. Jak pokazują wyniki, na razie Effector nie znalazł odpowiedzi na to pytanie.
źródło: echodnia.eu, 21.11.2015