Effector Kielce w Kędzierzynie zdołał wywalczyć tylko jednego seta
Wicemistrzowie Polski pokonali we własnej hali ekipę Effectora Kielce. Drużynie gości udało się triumfować w trzecim secie, jednak w czwartej odsłonie podopieczni Sebastiana Świderskiego postawili kropkę nad „i” i zgarnęli w tym meczu komplet punktów. Początek tego pojedynku był dosyć równy. W obu ekipach bardzo dobrze działało przyjęcie dzięki czemu rozgrywający często korzystali z usług swoich środkowych (6:6). Na pierwszej przerwie technicznej, za sprawą potężnego zbicia Grzegorza Boćka, minimalne prowadzenie objęła ZAKSA. W kolejnych akcjach kibice
zgromadzeni w hali Azoty mogli podziwiać pokaz siatkarskiej techniki w obronie, ataku, bloku czy rozegraniu. Zarówno kędzierzynianie, jak i kielczanie pokazali pełen wachlarz przeróżnych zagrań, ale na tablicy wyników wciąż widniał rezultat remisowy (12:12). Piotr Lipiński w tej części seta oparł grę na dwójce Argentyńczyków – Bruno Romanuttim i Cristianie Poglajenie, którzy ewidentnie znajdowali się na fali. W decydującej części premierowej odsłony lekkiej zadyszki dostali podopieczni Dariusza Daszkiewicza, którzy przegrali trzy akcje z rzędu i przegrywali 18:21. Przyczyną takiego stanu rzeczy było słabsze przyjęcie i konieczność atakowania z wysokich piłek na skrzydłach. Ratunkiem dla Effectora okazała się klasyczna podwójna zmiana, po której na boisku zameldował się Jungiewicz i Wolański. Co prawda dwójka rezerwowych nie zdołała przechylić szali zwycięstwa na stronę gości, jednak wynik znacząco się poprawił (22:24). W ostatniej akcji „gwoździa” z prawego skrzydła wbił Bociek.
Początek tego pojedynku był dosyć równy. W obu ekipach bardzo dobrze działało przyjęcie dzięki czemu rozgrywający często korzystali z usług swoich środkowych (6:6). Na pierwszej przerwie technicznej, za sprawą potężnego zbicia Grzegorza Boćka, minimalne prowadzenie objęła ZAKSA. W kolejnych akcjach kibice zgromadzeni w hali Azoty mogli podziwiać pokaz siatkarskiej techniki w obronie, ataku, bloku czy rozegraniu. Zarówno kędzierzynianie, jak i kielczanie pokazali pełen wachlarz przeróżnych zagrań, ale na tablicy wyników wciąż widniał rezultat remisowy (12:12). Piotr Lipiński w tej części seta oparł grę na dwójce Argentyńczyków – Bruno Romanuttim i Cristianie Poglajenie, którzy ewidentnie znajdowali się na fali. W decydującej części premierowej odsłony lekkiej zadyszki dostali podopieczni Dariusza Daszkiewicza, którzy przegrali trzy akcje z rzędu i przegrywali 18:21. Przyczyną takiego stanu rzeczy było słabsze przyjęcie i konieczność atakowania z wysokich piłek na skrzydłach. Ratunkiem dla Effectora okazała się klasyczna podwójna zmiana, po której na boisku zameldował się Jungiewicz i Wolański. Co prawda dwójka rezerwowych ni
e zdołała przechylić szali zwycięstwa na stronę gości, jednak wynik znacząco się poprawił (22:24). W ostatniej akcji „gwoździa” z prawego skrzydła wbił Bociek.
Od trzypunktowego prowadzenia seta numer dwa rozpoczęli gospodarze (4:1). Duża różnica została jednak szybko zneutralizowana po skutecznym ataku Dawida Dryi oraz asie serwisowym Poglajena (3:4). Kolejne minuty upłynęły pod znakiem „górek i dolinek” w wykonaniu obu ekip. Najpierw ZAKSA wypracowała przewagę 7:4, by później stracić cztery punkty z rzędu i przegrywać na pierwszym time-oucie 7:8. Kędzierzynianom po raz kolejny udało się odskoczyć po dwóch punktowych zagrywkach Jurija Gladyra (13:10), a mnożące się błędy po stronie zespołu z Kielc pozwoliły na czteropunktowe prowadzenie na drugiej przerwie technicznej (16:12). Coraz większe problemy Romanuttiego i Poglajena w ataku bardzo szybko znalazły odzwierciedlenie w wyniku – goście tracili w końcówce aż pięć oczek (15:20). Na kilka ostatnich piłek tej części gry w szeregach ZAKSY pojawił się Dustin Schneider. Kanadyjczyk kilkukrotnie bardzo dobrze rozegrał piłkę umożliwiając swojej ekipie wygranie seta 25:21.
Po dziesięciominutowej przerwie w zespole z województwa świętokrzyskiego nastąpiła jedna zasadnicza zmiana – Romanuttiego zastąpił Sławomir Jungiewicz. W pierwszych akcjach tej odsłony ZAKSA wciąż dyktowała warunki, a po celnej zagrywce Dicka Kooya prowadziła 7:4. Dopiero punktowy blok Jungiewicza na Wojciechu Ferensie dał kielczanom wiarę w to, że ten mecz można jeszcze wygrać. Oprócz atakującego z Kielc fragment dobrej gry miał Adrian Staszewski, który w niemal każdym ataku bezwzględnie obijał blok gospodarzy (15:11). Duża ilość prostych błędów w grze podopiecznych Sebastiana Świderskiego spowodowała, że w finałowej części tej partii goście mieli kilka punktów przewagi (19:15, 22:19). Skuteczne ataki Mateusza Bieńka oraz blok Dryi na Ruciaku zakończyły tego seta (25:20).
Po nieoczekiwanej porażce w trzecim secie ZAKSA od pierwszej piłki starała się wywrzeć presję na swym rywalu. Bardzo dobrze wychodziło to Boćkowi, który zza linii dziewiątego metra strzelał jak z armaty i sprawiał przeciwnikom wiele problemów (3:1). Radość gospodarzy nie trwała jednak długo – po autowym ataku Kooya na tablicy wyników pojawił się remis 5:5. Holender odkupił swoje winy kilka minut później kiedy to dwukrotnie upolował przyjmujących Effectora, a po przerwie na żądanie trenera Daszkiewicza ustrzelił jeszcze Bartosza Sufę (15:10). Kielczanie próbowali jeszcze gonić wicemistrzów Polski (15:16), jednak po kilku dobrych akcjach popełniali proste błędy i znów pozwalali rywalom na odskoczenie (17:20). Podobna sytuacja miała miejsce w samej końcówce seta. Przyjezdni doprowadzili do wyniku 22:23 po czym kompletnie opadli z sił i przegrali dwie kolejne akcje, a w konsekwencji całe spotkanie.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Effector Kielce 3:1
(25:22, 25:21, 20:25, 25:22)
MVP meczu: Grzegorz Bociek
Składy zespołów:
ZAKSA: Zagumny (3 pkt.), Gladyr (8), Wiśniewski (4), Ferens (5), Kooy (9), Bociek (18), Gacek (libero) oraz Ruciak (2) i Możdżonek
Effector: Lipiński (3 pkt.), Staszewski (9), Poglajen (12), Polański (1), Romanutti (7), Dryja (4), Sufa (libero) oraz Bieniek (6), Jungiewicz (10), Wolański i Kaczmarek (libero)
Źródło: Przemysław Rokitowski, 30.11.2013, www.siatka.org