Tie break w Ostrowcu Św., Effctor gra dalej. W 1/8 finału PP Kielczanie zagrają z KPS Siedlce
, Gawryszewski, Zajder, Wierzbowski, Rusek (libero)
Sporo emocji było w środkowy wieczór w Ostrowcu Św. Siatkarze Effectora Kielce w trzecim secie mieli już piłkę meczową. Ambitnie grający zespół Lotosu Trefla Gdańsk doprowadził do tie-breaka. W nim lepsi okazali się podopieczni Dariusza Daszkiewicza. Pierwsza odsłona meczu od pierwszej do ostatniej piłki była bardzo wyrównana. Przy stanie 3:3 ze skrzydła zaatakował Sławomir Jungiewicz, a gdy kielczanie zablokowali Wojciecha Żalińskiego Effector prowadził 5:3. Co prawda podopieczni Radosława Panasa na pierwszej przerwie technicznej wciąż tracili do przeciwnika dwa oczka, ale po wznowieniu gry zaczęli odrabiać straty. Przy stanie 12:10 sędziowie odgwizdali gospodarzom błąd dotknięcia siatki, a gdy kontratak wykorzystał Krzysztof Wierzbowski w Ostrowcu Św. był remis 12:12. Inicjatywa wciąż leżała po stronie siatkarzy z Kielc, jednak wkrótce Żaliński zdobył asa, przełamując przeciwnika (15:14). Po drugiej przerwie technicznej w szeregach gdańszczan zaczęły pojawiać się problemy z przyjęciem. Punkty z zagrywki Jungiewicza i Łukasza Polańskiego pozwoliły ekipie Dariusza Daszkiewicza wyjść na 21:19, a gdy błąd ataku popełnił Jakub Jarosz, odskoczyć na 24:21. Kiedy kielczanom do wygranej brakowało tylko punktu, Lotos Trefl podkręcił tempo, a szkoleniowiec Effectora dwukrotnie prosił o czas na żądanie. Ostatecznie przy stanie 24:23 piłkę tuż za blok kiwnął Jungiewicz ustalając wynik seta na 25:23.
Po zmianie stron walka punkt za punkt trwała do stanu 4:4. Później goście zaczęli się mylić, a skuteczny blok drużyny z Kielc pozwolił odskoczyć gdańszczanom na 7:4. Podopieczni trenera Panasa próbowali walczyć, ale kontra Jungiewicza pozwoliła Effectorowi powiększyć prowadzenie do czterech punktów (9:5). Przy stanie 13:9 szkoleniowiec Lotosu Trefla Gdańsk rozpoczął podwójną zmianę i choć Jarosz po asach serwisowych odrobił dwa oczka, Effector wciąż utrzymywał dystans punktowy. Po tym jak ekipa z Wybrzeża zablokowała atakującego kielczan, gdańszczanie ponownie zbliżyli się na dwa punkty (14:16), ale gdy w Ostrowcu Św. zrobiło się 19:15 dla podopiecznych trenera Daszkiewicza o czas poprosił Radosław Panas. Rozmowa z zawodnikami niewiele wniosła, bowiem przyjezdni razili prostymi błędami własnymi. Nieco ożywienia w szeregi Lotosu Trefla wniosła zagrywka Szymona Zajdera (19:22), jednak kolejne akcje należały do podopiecznych Dariusza Daszkiewicza, którzy wygrali 25:20.
W trzeciej odsłonie meczu ataki Dawida Dyi oraz Adriana Staszewskiego dały prowadzenie gospodarzom, ale po kontrze Artura Ratajczaka to gdańszczanie mieli przewagę (4:3). Paweł Mikołajczak skończył kolejny atak i siatkarze z Wybrzeża odskoczyli na dwa punkty (6:4). Effector nie zamierzał dawać za wygraną. Polański doprowadził do wyrównania (9:9), a kiedy zablokował Mikołajczaka w Ostrowcu Św. było 12:11 dla drużyny z Kielc. Sytuacja zmieniała się bardzo dynamicznie. Raz na prowadzenie wychodził Lotos Tref, by po chwili oddać inicjatywę miejscowym. Coraz śmielej na skrzydle poczynał sobie Mikołajczak, na którym ciążył ciężar ataku. Zespół Dariusza Daszkiewicza zerwał się jeszcze raz odrabiając dwa punkty straty (18:18), ale po kontrze Sławomira Stolca gdańszczanie prowadzili 21:19. Po chwili zaliczka gości wzrosła do trzech punktów (22:19), jednak nie był to koniec emocji, bowiem kielczanie wyrównali przy stanie 23:23, a przy wyniku 27:26 mieli pierwszą piłę meczową. Wymianę ciosów zakończył as Mikołajczaka na 29:27.
Wygrana w trzeciej partii nieco ożywiła szeregi siatkarzy z Gdańska. Uskrzydlony Lotos Trefl objął dwupunktowe prowadzenie (4:2) i choć gospodarze wyrównali po ataku Piotra Orczyka (4:4), to po pierwszej przerwie technicznej gdańszczanie na parkiecie spisywali się coraz pewniej, głównie dzięki wyeliminowaniu z ataku Jungiewicza. Atakujący Effectora nie potrafił przebić się przez blok siatkarzy z Wybrzeża i gdy zrobiło się 11:8 o czas poprosił trener Daszkiewicz. Niewiele to wniosło, gdyż wyraźnie uskrzydleni siatkarze Radosława Panasa parli do przodu, schodząc na drugą przerwę techniczną przy stanie 16:11. Kielczanie rzucili się za przeciwnikiem, zbliżając się 17:19. Po chwili podopieczni trenera Panasa mieli piłkę setową i choć Polański zrewanżował się miejscowym, po ataku Ratajczaka stało się pewne, że losy spotkania rozstrzygnie tie-break.
Kto prowadząc 2:0 nie wygrywa w trzech setach, ten przegrywa 2:3. Ta stara maksyma miała potwierdzić się w Ostrowcu Św. Tymczasem na parkiecie trwała zacięta walka punkt za punkt. Przy stanie 3:3 Polański popełnił błąd w polu serwisowym, ale gdy kielczanie zablokowali Ratajczaka o przerwę dla zespołu poprosił trener Panas (4:6). Po wznowieniu gry asa serwisowego dołożył Jungiewicz (7:4) i choć gdańszczanie po kontrze Stolca zmniejszyli straty do dwóch oczek, zespół z Kielc ponownie odskoczył na cztery punkty. Przy stanie 8:12 o czas dla gości poprosił trener Panas. Lotos Trefl dzięki Ratajczakowi i Mikołajczakowi błyskawicznie zbliżyli się na 12:13, ale gdy ze środka uderzył Dryja było już po meczu. Effector Kielce wygrał 15:12 i całe spotkanie 3:2.
Effector Kielce – Lotos Trefl Gdańsk – 3:2 (25:23, 25:20, 27:29, 20:25, 15:12)
Składy zespołów:
Effector: Jungiewicz, Lipiński, Orczyk, Staszewski, Polański, Dryja, Sufa (libero)
Lotos Trefl: Żaliński, Łomacz, Jarosz, Gawryszewski, Zajder, Wierzbowski, Rusek (libero)
Źródło: Tomasz Tadrała, 15.01.14, www.siatka.org