Cenne zwycięstwo Kielczan na Podbeskidziu
Trzy punkty na wagę złota wywieźli spod Klimczoka podopieczni Dariusza Daszkiewicza. Siatkarze Effectora Kielce pokonali 3:1 ostatni w tabeli PlusLigi BBTS Bielsko-Biała, który pod wodzą Wiktora Kreboka nie zdobył jeszcze punktów. Spotkanie rozpoczęło się od błędu w polu serwisowym rozgrywającego gospodarzy Kamila Kwasowskiego. Był to dopiero początek pomyłek bielszczan – piłki serwowane przez Piotra Lipińskiego źle przyjmował Bartosz Bućko, a libero podopiecznych Wiktora Kreboka, Przemysław Czauderna nie potrafił poradzić sobie nawet ze słabymi atakami rywali (1:3). Jedynym elementem, który przydawał punkty miejscowym był środek, na który goście znaleźli bardzo szybko receptę. W tym momencie spotkania nie do zatrzymania był Sławomir Jungiewicz, a Cristian Poglajen wyprowadził swój zespół na pierwszą przerwę techniczną z trzypunktowym prowadzeniem (5:8). Po niej nawet trzeci wśród najlepiej punktujących siatkarzy PlusLigi Jose Luis Gonzalez nie potrafił poradzić sobie ze szczelnym blokiem Łukasza Polańskiego, co błyskawicznie pozwoliło Effectorowi Kielce na jeszcze wyraźniejsze odskoczenie od rywali (8:12). Argentyńczyk szybko zrehabilitował się zdobywając pierwszy as w tym spotkaniu (11:13). Druga przerwa techniczna nie przyniosła wielu zmian w obozie bielszczan – Poglajen nieustannie sprawdzał szczelność defensywy przeciwników, a taktyczne piłki ze skrzydeł posyłał Adrian Buchowski (15:18). Nie było mocnych także na Dawida Dryję, który kilkukrotnie wykazał błędy w bloku BBTS-u (21:16). Kiedy do swojej pewnej gry kielczanie dołożyli mocny serwis było widoczne, że zwycięstwo wymyka się z rąk gospodarzy (17:24). Fakt ten potwierdził Michał Błoński, który po błędzie własnym zakończył pierwszą odsłonę pojedynku (25:18).
Drugą partię meczu otworzył świetny serwis Buchowskiego – to właśnie dzięki niemu już na początku seta kielczanie odskoczyli miejscowym na trzy punkty (4:1). Blok w wykonaniu Tomasza Kalembki i ataki z prawego skrzydła Gonzaleza zapewniły gospodarzom powrót do rywalizacji w tej partii (5:5). Podopieczni trenera Kreboka nie ustrzegli się jednak starych błędów – w tym niedokładności przyjęcia, co na pierwszej przerwie technicznej dało ich rywalom dwupunktowe prowadzenie. W momencie, gdy pomyłki zaczęła popełniać drużyna prowadzona przez trenera Dariusza Daszkiewicza to bielszczanie po raz pierwszy w czasie rywalizacji wyszli na prowadzenie (11:10). Chwilowa utrata kontroli nad przebiegiem meczu wyzwoliła w kielczanach nowe pokłady zaangażowania, co po atakach Poglajena ponownie dało im przewagę nad rywalem (16:14). W drugiej części seta do głosu raz jeszcze doszła punktowa zagrywka Jungiewicza, która siała spustoszenie w bielskich szeregach – widoczny był brak na boisku kontuzjowanego Adama Swaczyny (20:14). Sytuacja ta powtórzyła się w przypadku Poglajena, co w końcówce partii postawiło kielecki zespół w roli zdecydowanego faworyta (23:15). Tę odsłonę bez sprzeciwu ze strony siatkarzy ze stolicy Podbeskidzia zakończył z prawego skrzydła atakujący gości (25:17).
Błędy po obu stronach siatki i budząca podziw dyspozycja Dawida Dryi – te dwa składniki przyczyniły się do wyrównanej rywalizacji na początku trzeciej partii spotkania w hali pod Dębowcem. Mimo chęci walki było widać, że tak jak w poprzednich spotkaniach siatkarzy z Bielska-Białej bardzo wiele dzieli od rywali – podopieczni trenera Daszkiewicza bezbłędnie wyłapywali zamierzenia Kwasowskiego odnośnie rozegrania, co ponownie dało im kilkupunktowe prowadzenie (5:8). Jedynym co ratowało bielszczan była równa i dobra postawa środkowych – Buniaka i Kalembki oraz siatkarska fantazja przyjmujących (9:9). Ten właśnie aspekt wywołał lawinę błędów po stronie kielczan i prowadzenie gospodarzy – utracili je jednak po serwisie w siatkę Bućko (11:11). Kombinacyjne zagrania Gonzaleza zza dziewiątego metra dodały miejscowym skrzydeł, co poskutkowało zbudowaniem znaczącej przewagi nad przeciwnikiem (16:12). Prowadzenie gospodarzy stopniowo wzrastało dzięki świetnej postawie najmłodszego z przyjmujących bielskiego zespołu oraz błędom po stronie gości (22:17). Buchowski w parze z Polańskim próbowali bronić honoru Effectora, ale to BBTS dzięki kolejnym atakom Martina Vlka pewnie zmierzał do zwycięstwa w tym secie (24:19). Szalę zwycięstwa na korzyść siatkarzy ze stolicy Podbeskidzia przeważył z drugiej linii Bućko (25:19).
Kolejna partia rozpoczęła się podobnie jak poprzednia – wyrównaną grą z obu stron siatki (4:4). Na niekorzyść gospodarzy mniej doświadczeni zawodnicy zaczęli popełniać błędy, a znamienną dla kielczan stała się świetna obrona (6:8). Najmocniejszym punktem po stronie gospodarzy był w tym momencie Gonzalez, który nie tylko siłą, ale i sprytem umieszczał piłki w boisku przeciwnika (7:9). Jego drużynie nie pomogła jednak niedokładność, która nie sprzyjała w walce o tie-break, a Poglajen punktował bielską defensywę raz po raz obijając piłkę o blok rywali (16:12). Zawodnicy ze stolicy Podbeskidzia nie zamierzali poddawać partii, aczkolwiek przewaga rywala była widoczna – szczególnie w momencie kiedy z drugiej piłki zaczął kiwać Lipiński (15:17). Ponownie podporą dla BBTS-u była stabilna dyspozycja środkowych, która na niewiele się zdawała w momencie, gdy w obozie trenera Kreboka nie było komu odebrać piłki lecącej w sam środek boiska (17:20). Tak jak można było przewidzieć, końcówka partii należała do gości – mimo mocnych ataków Argentyńczyka i brawurowej obrony Czauderny to kielczanie zapisali na swoim koncie czwarty set, który dał im zwycięstwo w całym spotkaniu (25:18).
Najwartościowszym zawodnikiem meczu został Sławomir Jungiewicz, atakujący zespołu z Kielc.
BBTS Bielsko-Biała – Effector Kielce 1:3 (18:25, 17:25, 25:19, 18:25)
Składy zespołów:
BBTS: Kwasowski, Bućko (15), Buniak (8), Gonzalez (13), Vlk (7), Kokociński (2), Czauderna (libero) oraz Fijałek, Błoński i Kalembka (4)
Effector: Polański (3), Lipiński (6), Buchowski (13), Dryja (13), Jungiewicz (22), Poglajen (12), Kaczmarek (libero) oraz Sufa (libero), Wolański, Romanutti (1)
Źródło: Sara Kalisz, 19.02.14, www.siatka.org