Effector nastraszył PGE Skrę Bełchatów, ale nie zdobył nawet punktu
Dość sensacyjnie rozpoczął się mecz mistrzów Polski z Effectorem Kielce. Pierwszego seta wygrali przyjezdni do 18, potem jednak bełchatowianie wrócili do swojej gry. Ostatecznie Skra wygrała 3:1, zgarniając trzy punkty i wracając na fotel lidera PlusLigi.
Bełchatowianie do spotkania z Effectorem ponownie przystąpili z mocno przemeblowanym składzie, a szansę gry od pierwszej piłki dostali m.in. Muzaj i Brdjović. W meczowej dwunastce zabrakło z kolei Conte i Kłosa. Od razu też Skra zaczęła budować prowadzenie, głównie dzięki dobrym akcjom w ataku. Gdy do tego doszedł skuteczny trójblok, przewaga wynosiła cztery punkty (6:2), ale kielczanie tuż po przerwie technicznej wzmocnili swoje uderzenie i zbliżyli się na 6:8. Różnica stopniała jeszcze bardziej, gdy blok przyjezdnych zatrzymał Lisinaca (8:9). Presja, jaką wywarł Effector na gospodarzach, przyniosła skutek i dzięki asowi serwisowemu Buchowskiego czy bardzo skutecznej grze blokiem podopieczni Dariusza Daszkiewicza objęli prowadzenie w secie, a o czas poprosił Miguel Falasca. Po nim asem serwisowym popisał się Bieniek i goście prowadzili już 14:12. Bełchatowianie mieli duże problemy, by przebić piłkę w ataku na drugą stronę siatki i po kolejnym bloku na Muzaju kielczanie prowadzili na drugim czasie technicznym 16:13. Niemoc w natarciu rywali wykorzystał teżBartosz Krzysiek i dystans dzielący oba zespoły wynosił ponownie cztery punkty, ale tym razem na korzyść przyjezdnych (18:14). Trener Falasca niedługo później wykorzystał kolejną przerwę na żądanie, bowiem Michał Winiarskiposłał piłkę w aut, a Effector prowadził już 20:15. Chwilę później zdecydował się też na podwójną zmianę i na boisku pojawili się Wlazły i Uriarte. Nie wpłynęło to jednak na losy seta, a w ostatnich akcjach nie pomógł bełchatowianom nawet skuteczny blok. Effector zakończył partię skutecznym zbiciem Rozalina Penczewa.
Kolejną odsłonę PGE Skra rozpoczęła już z Mariuszem Wlazłym i Nicolasem Uriarte w składzie, ale to Effector od pierwszych akcji wysunął się na czoło – po punktującej zagrywce Maćkowiaka i kontrze Bieńka (3:0). Niewiele jednak brakowało, by bełchatowianie wrócili do gry – kontra Marechala i as serwisowy Lisinaca wyrównały stan seta po 5. Świetnie w polu zagrywki spisywał się nadal Bieniek i to on dał swojej ekipie dwupunktowe prowadzenie, które Effector swoimi błędami sam roztrwonił (9:9). W dodatku Winiarski zagrał blokiem, a następnie bełchatowianie zagrali kontrą i to Skra była na prowadzeniu 11:9. Coraz więcej wychodziło gospodarzom, którzy po potrójnym bloku mieli już cztery punkty zapasu (14:10). Przy zagrywce Bieńka, a po kontrze Bartosza Krzyśkakielczanie odrobili jeden punkt, ale równie szybko ekipa z Bełchatowa zbudowała pięciopunktową nadwyżkę (19:14). Choć przyjezdni nadal próbowali podbijać zbicia rywali, ci rozkręcali się z każdą kolejną akcją i po bloku Srećko Lisinacabyli bliscy zakończenia partii (23:17). Zakończył ją Winiarski uderzeniem z lewego skrzydła.
W pierwszych akcjach kolejnego seta obie drużyny wymieniały się atakami, ale to uderzenia kielczan były bardziej przekonujące i to oni prowadzili, zwiększając też różnicę do dwóch oczek dobrym blokiem (5:3). Po regulaminowej przerwie Effector zerwał się do dalszej walki i kontrą Buchowskiego zwiększył różnicę do 10:7. Mimo że bełchatowianie próbowali odrabiać straty, Bieniek był tego dnia świetnie dysponowany w polu zagrywki i po jego asie serwisowym było 13:10 dla gości. Podopieczni Dariusza Daszkiewicza nie odpuszczali i potrafili wykorzystać niemal każde ze słabszych uderzeń mistrzów Polski, odskakując na 18:14. Kiedy Mariusz Wlazły punktował zagrywką, trener Daszkiewicz od razu przerwał grę i poprosił swoich graczy do ławki rezerwowych. To jednak nie wybiło z rytmu ani zagrywającego Wlazłego, ani łapiącej odpowiedni poziom Skry. Po powrocie na boisko Uriarte popisał się pojedynczym blokiem, a Lisinac uderzył z kontry i był remis 18:18. Następnie Wlazły zagrał po siatce asa serwisowego, bełchatowianie wyszli na prowadzenie i o drugą w krótkim czasie przerwę poprosił trener kielczan. To nic nie dało, nadal Wlazły bombardował rywali zza linii końcowej, a kontry wykorzystywali jego koledzy (21:18). Nie podłamało to jednak kieleckiej drużyny, z kontry uderzył Bieniek, a następni Effector zatrzymał Wlazłego i był remis po 21. Wtedy umiejętnościami w polu zagrywki zaczął świecić Winiarski i choć po drugiej stronie to samo prezentował w tym elemencie Bieniek, to PGE Skra triumfowała w secie do 23.
W czwartej partii bełchatowianie po asie serwisowym Włodarczyka oraz kontrze objęli prowadzenie 3:2 i nie oddali go do końca meczu. Choć kielczanie starali się trzymać blisko mistrzów Polski, ci od początku nadawali ton grze. Dobrze w poczynania PGE Skry wpasował się Włodarczyk, po którego bloku bełchatowianie prowadzili 9:6. Te długie i ważne akcje padały łupem drużyny Miguela Falski, co nie pozwalało Effectorowi dojść rywali, od czasu do czasu w dodatku kieleccy atakujący napotykali bełchatowski blok i po jednym z nich – Wrony i Uriarte – Skra przewodziła 13:9. Tuż po drugim czasie technicznym mistrzowie Polski włączyli wyższy bieg i za sprawą dwóch asów serwisowych Marechala i bloku Wlazłego odskoczyli na 19:13. Już do samego końca na boisku przodowali gospodarze, młodzi kielczanie zaczęli popełniać błędy i to podopieczni Miguela Falaski zakończyli spotkanie w czterech setach i wywalczyli komplet punktów. Ostatnia piłka należała do Lisinaca, który uderzył potężnie ze środka.
MVP: Srećko Lisinac (PGE Skra Bełchatów)
Skra Bełchatów – Effector Kielce 3:1 (18:25, 25:18, 25:23, 25:16)
Składy zespołów:
Skra: Lisiniac (19), Wrona (6), Muzaj (3), Winiarski (6), Brdjović, Marechal (10), Tille (libero) oraz Wlazły (18), Uriarte (3) i Włodarczyk (3)
Effector: Maćkowiak (6), Janusz (2), Buchowski (7), Bieniek (9), Penczew R. (13), Krzysiek (11), Kaczmarek (libero) oraz Jungiewicz, Sufa, Takvam (1) i Pająk
Źródło: Danuta Rękawica, 8.11.2014, www.siatka.org