PLUS LIGA: Do czterech razy sztuka.. Effector Kielce po tie breaku pokonuje Mistrza Polski Asseco Resovię Rzeszów..!
O mobilizację kielczan na mecz z ogrywającą ich dotąd regularnie i pewnie (3:0 trzy razy w lidze i pucharze) w tym sezonie Asseco Resovią nie trzeba było się martwić. Z jednej strony zadbał o nią bezpośredni rywal do miejsca w play-off Lotos Trefl Gdańsk, który w piątkowym meczu pokonał Politechnikę Warszawską i wskoczył – kosztem Effectora – na siódme miejsce w tabeli. Były też jednak dobre wieści – w pełni sił na mecz z mistrzem Polski był już bułgarski przyjmującyNikolaj Penczew (do ostatniej chwili zastanawiano się czy ze względu na niedawne kłopoty z mięśniem Achillesa nie wystawić go na libero). Jak wiele znaczy i wnosi do gry kielczan pokazał już w pierwszym secie (ale zdecydowanie nie tylko). Wychodziło mu właściwie wszystko: przyjmował, bezbłędnie atakował, zaliczył nawet asa serwisowego. Wsparty był przez równie dysponowanegoAdriana Staszewskiego, który także nie dawał gościom szans na obrony. Atak kulał za to u gości – zastępujący Zbigniewa Bartmana Jochen Schöps szybko został zastopowany, a potem także zmieniony przez Andrzeja Kowala. Na nic się to jednak nie zdało, bo jeszcze przed drugą przerwą techniczną kielczanie mieli sześć punktów przewagi (15:9 po asie Penczewa). I jej skutecznie umieli przypilnować.
Inaczej mistrzowie Polski (już z Nikolą Kovaceviciem oraz Maciejem Dobrowolskim na rozegraniu w szóstce) prezentowali się w kolejnej partii. Dowodzeni przez bezbłędnego środkowego Piotra Nowakowskiego wypracowali sobie pięć oczek przewagi (12:17). Gospodarze szybko złapali kontakt (17:18 – kolejny as Penczewa), a przed finałowymi akcjami doszli nawet gości (22:22 po bloku Miłosza Zniszczoła ) i mieli szansę zdobyć jako pierwsi piłkę setową.Armando Danger po długiej i obfitującej w efektowne zagrania wymianiepomylił się jednak, podobnie jak Adrian Staszewski przy drugim setbolu dla Resovii. Przewaga na środku (Nowakowski dalej poza zasięgiem rywali, wsparty w kilku akcjach przez Grzegorza Kosoka) pozwoliła mistrzom Polski kontrolować trzecią partię. Zdobyli niewielką przewagę (12:15 po bloku na Zniszczole) i dowieźli ją tym razem z niewielkimi (17:18) kłopotami do końca (20:24 po kolejnym bloku na środkowym kielczan).
Gracze Effectora wiedzieli już jednak, że tym razem mogą z Asseco Resovią powalczyć jak równy z równym. Ale ekipa Andrzeja Kowala również potrzebuje punktów. Kielczanie uciekali (5:2), rzeszowianie gonili (10:10). Końcówka to już prawdziwy dreszczowiec. Resovia miała nawet meczbola (23:24 po ataku Paula Lotmana ), ale Effector wytrzymał (kapitalne wyrównanie przy potrójnym bloku z rozpaczliwej wystawy w wykonaniu zastępującego już Kubańczyka DangeraTomasza Józefackiego ). A potem ze sporą pomocą gości (przejście linii trzeciego metra przy szansie na drugą piłkę meczową i autowy atak Grzegorza Kosoka ) doprowadził do tie-breaka. W nim emocje jeszcze większe – kielczanie właściwie cały czas na prowadzeniu (4:2, 8:5), ale Resovia ani myślała odpuścić (10:11). W najważniejszych chwilach znów jednak przypomniał o sobie Penczew. Bułgar (wybrany chwilę później MVP) wykorzystał drugą piłkę meczową, atakując pewnie po złym przyjęciu rywali.
Effector Kielce – Asseco Resovia Rzeszów 3:2
(25:19, 24:26, 21:25, 27:25, 16:14)
Składy zespołów:
Effector: Kozłowski, Penczew, Zniszczoł, Danger, Staszewski, Kokociński, Milczarek (libero) oraz Orczyk, Pająk i Józefacki
Resovia: Tichacek, Kosok, Schops, Achrem, Nowakowski, Lotman, Ignaczak (libero) oraz Buszek, Dobrowolski. Kovacević, Perłowski i Grzyb